piątek, 16 stycznia 2015

Droga do zielonego wzgórza - recenzja książki

Hej!
Pamiętacie z dzieciństwa książkę "Ania z zielonego wzgórza"? Nie wiem jak wy, ale ja pokochałam Anię tak mocno, że przeczytałam po kilka razy każdą z książkę opowiadających o jej przygodach. Dorosła Ania nie była może tak zabawna jak szalona rudowłosa nastolatka, ale za to jej historie wzruszały jeszcze bardziej. Dlatego kiedy zobaczyłam w księgarni książkę opowiadającą o przygodach Ani za nim ta trafiła na zielone wzgórze bardzo się ucieszyłam.


Budge Wilson- "Droga do zielonego wzgórza"
ocena: 4/7


Opis treści: Prequel do bestsellera wszech czasów obejmujący okres od narodzin Ani do jej przyjazdu na Wyspę Księcia Edwarda. W życiu Berty i Waltera Shirley szczęśliwego małżeństwa dwojga nauczycieli pojawia się ktoś wyjątkowy: na świat przychodzi ich ukochana córeczka Ania. Niestety, wkrótce oboje umierają, a życie małej dziewczynki staje się bardzo trudne. Musi ciężko pracować, opiekować się dziećmi rodziny...

Moja wrażenia: Niestety, książka nie spełniła w pełni moich oczekiwań. Jako prawdziwa fanka Ani Shirley spodziewałam się powieści, która będzie w pełni nawiązywać do historii tej rudowłosej bohaterki, a także będzie napisana w podobnym stylu jak przygody Ani stworzone przez Lucy Maud Montgomery. Autorka natomiast podeszła do sprawy nieco inaczej. W książce można znaleźć nawiązanie do losów Ani. Trzeba również przyznać, iż Pani Wilson miała bardzo przemyślaną i logiczną koncepcję losów bohaterki, jednak nie wszystkie fakty wspomniane przez Montgomery zostały uwzględnione w powieści Wilson. Ponadto styl pisania zupełnie odbiega od tego, którym posługiwała się kreatorka postaci Ani. Osobiście zdaję sobie sprawę, że tym razem do oceny podchodzę bardzo surowo, ponieważ książka ma wiele pozytywnych aspektów, a fabułą jest niezwykle dynamiczna. Jednak nic nie poradzę na to, że do oceny podchodzę przez pryzmat Lucy Maud Montgomery, choć doceniam oczywiście fakt, że Budge Wilson stara się kreować własną rzeczywistość dla Ani.

Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Nie czytałam. Przygody Ani bardzo lubiłam. ;) Tak to już jest, że kiedy mamy wyrobione zdanie na czyś temat, coś podobnego może nam nie "podejść"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkowicie się zgadzam, dlatego podziwiam pisarzy, którzy mimo wszystko decydują się na pociągnięcie losów znanych bohaterów. Wymaga to nei tylko szczegółowej wiedzy o nich, ale też dużo odwagi ;)

      Usuń